fbpx mgr Waldemar Borzestowski: Przybywając do Gdańska | GUTW

mgr Waldemar Borzestowski: Przybywając do Gdańska

Autor: 
Magdalena Nieczuja - Goniszewska, GUTW
Ostatnia modyfikacja: 
poniedziałek, 1 czerwca 2020 roku, 8:49

mgr Waldemar Borzestowski: "Przybywając do Gdańska" to wykłady o ludziach, którzy na przestrzeni dziejów zaglądali do Gdańska, mieszkali, przejeżdżali przez miasto. O tym co w Gdańsku robili i jaki miało to na nich wpływ - można dowiedzieć się z wykładów.

Uwaga - wykłady I, II i III - w załącznikach.

Aby obejrzeć pozostałe wykłady należy kliknąć w tytuł linku

 

I. Przygody Casanovy

Na jednym z wykładów przyznałem się nieopatrznie do stałej i niesłabnącej fascynacji przygodami Casanovy. Wedle mego mniemania jego „Pamiętniki” to jeden z najciekawszych tekstów nieco frywolnej, raczej radosnej i w sumie pełnej optymizmu epoki, obdarzonej mianem ancien régime. Pamiętam dokładnie, jak podczas pewnej konferencji popełniłem ten „błąd” po raz pierwszy, pewna Pani spojrzała na mnie wówczas wymownie i powiedziała: A nie wygląda Pan na takiego? Nie wiedziałem, jak na tak postawione pytanie, a raczej stwierdzenie, zareagować, odparłem więc szybko: To przez żonę! Zasłoniłem się nią jak tarczą. Nie skłamałem, ona pierwsza uległa „zgubnemu” zachwytowi, za sprawą znakomitej biografii Casanovy, autorstwa  Roberto Gervaso.

Cz. 1: Urodzić się w Wenecji i tam trafić do więzienia

Cz. 2: Pojedynek Casanovy

Cz. 3: Duch komandora czyli opowieść o operze


II.Ten budzik należał do Alberta Forstera

O tej historii wspominałem na jednym z wykładów. Ubrałem ją w trochę słów i powstała opowieść, nieco szalona, momentami wesoła, ale w sumie dość dramatyczna, czyli taka, jakie bywa życie...\

 

III. Maurycy Beniowski: Król Madagaskaru - wątki gdańskie

 

IV. Jadwiga Łuszczewska i  jej "Panienka z okienka:

Jadwiga Łuszczewska, bardziej znana pod literackim pseudonimem Deotyma, przybyła ze swoimi rodzicami nad morze jako dwudziestoczteroletnia panna w 1858 r. Zatrzymała się w Sopocie, który zyskiwał sobie coraz większą popularność jako uzdrowisko, lecz wcześniej – na krótko - odwiedziła Gdańsk. Miasto najwyraźniej zauroczyło ją tak bardzo, że po ponad trzydziestu latach przystąpiła do pisania „Panienki z okienka”.

Źródło ilustracji: gedanopedia.pl

 

V. Wybrzeżowe przygody literackie Leopolda Tyrmanda

Do Gdańska Leopold Tyrmand powrócił wiosną 1944 r. Napisał o tym krótko: "Zakończyliśmy z Piotrusiem właśnie w Gdańsku nasze kolejne tournée po Trzeciej Rzeszy". Tyrmand znalazł sie na terenie Niemiec nieprzypadkowo. Wybrał ten wektor rozmyślnie. Uznał słusznie, że najciemniej bywa pod latarnia. Nie był to pierwszy pobyt pisarza w mieście nad Motławą.

 

Va. Wybrzeżowe przygody literackie Leopolda Tyrmanda II

I Ogólnopolski Festiwal Muzyki Jazzowej w Sopocie wystartował w poniedziałek 6 sierpnia 1956 r. Leopold Tyrmand był prawdziwym spirytus movens festiwalu, okrzyknięty „guru jazzu” wyprowadził ten nurt muzyczny z „katakumb” i uczynił popularnym na niespotykaną dotąd skalę. Do Sopotu przybyło w środku lata – by poczuć atmosferę wolności – kilkadziesiąt tysięcy, głównie młodych ludzi. Wszyscy chcieli wierzyć, że nadchodzący czas okaże się łaskawy, więcej w nim będzie koloru i radości. Spoglądali na Tyrmanda jak na kogoś, kto jest prorokiem tych zmian.

 

VI. Wizyta Piotra Wielkiego w Gdańsku

 

VII. Tajemnice E.T.A.Hoffmana

Hoffmann wywarł duży wpływ na współczesnych mu pisarzy. Na początku dziewiętnastego wieku mówiło się wręcz o zjawisku „hoffmannizmu” w literaturze. Baśniowa tajemniczość jego opowiadań fascynowała twórców tej klasy co Balzak, Byron, Walter Scott czy Dickens. Pod natchnieniem Hoffmanna pisali swoje opowieści niesamowite Rosjanie: Aleksander Puszkin, Mikołaj Gogol, Michał Lermontow. Opisane przez niego historie stały się tematem słynnych utworów muzycznych: Jacques Offenbach skomponował operę „Opowieści Hoffmanna”, Piotr Czajkowski balet „Dziadek do orzechów”. Wiadomo, że w Gdańsku przebywał w roku 1801, w dodatku bardzo krótko, a jednak ... Patrząc na rezultat tej wizyty, nie sposób wykluczyć, że pobyt Hoffmanna w naszym mieście zaplanowały jakieś nieznane i tajemnicze siły.

 

VIII. XIX-wieczny Gdańsk widziany oczami Johannesa Trojana

O tym, że trafił do twierdzy, rozprawiano szeroko. Wszak ukarano w ten sposób cenionego poetę i satyryka. Uczynił to młody cesarz Wilhelm II, ten sam, który za jakiś czas rozpętał pierwszą ze światowych wojen. Czym się naraził Johannes Trojan wąsatemu potomkowi pokoleń Hohenzollernów? Czy był męczennikiem, wcale nie pierwszym i z pewnością nie ostatnim, w walce o wolność słowa? W publikacjach wzmiankujących to wydarzenie wspomina się, że gdańszczanin został w ten sposób ukarany za obrazę cesarskiego majestatu, w jednej podano też informację, że dopuścił się zdrady. Warto się temu przyjrzeć, a przy okazji przybliżyć wszystkim tę nieco zapomnianą postać. Jego nazwisko części z nas kojarzy się z dawną nazwą gdańskiej dzielnicy - Troyl. Czy słusznie, czy nie - o tym będzie na koniec naszej opowieści.

IX. Kandydat filozofii Fichte w Krokowej

Johann Gottlieb Fichte był jednym z trzech, obok Friedricha von Schellinga i Georga Hegla, wielkich filozofów niemieckiego idealizmu. Niemal we wszystkich opracowaniach jego dotyczących podkreśla się, że był masonem. Przypuszczam, że ma to pomóc w wyjaśnieniu jego poglądów, nie zaś ich dyskredytowaniu. W istocie, nie sposób zrozumieć osiemnastego wieku bez choćby pobieżnego zapoznania się z wolnomularstwem, które w swoich założeniach miało stanowić sprzysiężenie osób starających się – ze szlachetnych pobudek – zmieniać świat, oczywiście na lepsze. Fichte szczerze wierzył w taką możliwość. Jego pobyt w Krokowej to czas dla niego szczególny i ze wszech miar szczęśliwy. Przyjeżdżał na Pomorze jako ubogi, prywatny nauczyciel, co prawda polecany przez samego Immanuela Kanta, ale bez własnych dokonań, wyjeżdżał jako znany na całe Niemcy młody i dobrze zapowiadający się myśliciel, którego pierwsza praca sprzedała się w błyskawicznym tempie. To z Gdańska wyruszał do dalekiego Zurichu, gdzie oczekiwała nań już od jakiegoś czasu cierpliwa niczym Penelopa narzeczona. Kiedy wreszcie zyskał „nazwisko” i trochę się dorobił, mógł liczyć na przychylność jej ojca, szwajcarskiego bankiera.

X. Więc przyjechałam do Gdańska w celu poszukiwania pracy. Pracownicy MZK Gdańsk i MZK GG 1945-1951

Było to miasto ruin, widać to na wielu zdjęciach z tamtych dni. Tragicznie sponiewierane przez wydarzenia ostatnich kilku miesięcy, zostało spalone, jakby spadł nań ogień z nieba. Jego rozrzucone elementy, niczym kości składały się powoli i z bólem przez kolejne lata. Rozlane w morze Żuławy musiały na nowo stać się lądem, ulice ulicami, domy domami. Ślady zagłady niełatwo było ukryć, do dzisiaj na budynkach poza centrum wciąż odnaleźć można – jeszcze nie przykryte styropianem – dziury po kulach, zatarte napisy po rosyjsku. Krótkie informacje sapera, że min już tu nie ma, lub entuzjastyczne hasło: Poszliśmy na Berlin! Podczas wojny śliczne, kremowo-blade wagony miejskich tramwajów zamieniono w tarcze strzelnicze – stały w rzędzie, a obok na drzewach wisieli młodzi chłopcy w mundurach feldgrau, ci, co nie chcieli ginąć za führera. Makabryczne panoptikum - taki był koniec i taki jest początek tej opowieści. Jej bohaterami są głównie nowi gdańszczanie, przybysze z Pomorza, Warszawy, Łodzi, repatrianci ze wschodu. Podjęli się odbudowy miasta i uczynili je swoim nowym domem.

deotymafotPiotr WielkiCasanovaFot. Waldemar BorzestowskiBeniowskiJohannse Trojan - zdjęcie z gedanopedia.pl